piątek, 10 kwietnia 2009

Marzenie...

Dopiero gdy pracujemy w danej dziedzinie wiemy ile jest do zrobienia. Widzę ile mnie jeszcze czeka przeciwności. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Jednak by móc się uczyć należy mieć narzędzia - na początek może proste potem bardziej wyspecjalizowane w danym zagadnieniu.
To teoria a rzeczywistość - choruje dosłownie choruje, gdy widzę moje zdjęcia, które mogły by być lepsze jednak możliwości jakie daje "małpka" są ograniczone - zmieniam przysłonę, ustawia mi się inny czas naświetlania - takie tam "kwiatki św. Franciszka". Ale jak mawia mój "dobry duch" - małpka jest do pstrykania fotek, a do robienia zdjęć - lustrzanka i nie przejdzie się tego- nie ma bata :)
Marzy mi się na początek chociażby korpus Nikon D90, a szkło jasne - powód jestem zwolennikiem zdjęć bez lampy, aczkolwiek "dobry duch" pokazuje mi zalety lampy, jednak jakoś nie ciągnie mnie do niej...
A to moje marzenie:



środa, 8 kwietnia 2009

Małe jest piękne

Uwielbiam makrofotografię
Ma coś w sobie - coś takiego "co nie daje spać kolegom" :)
Jak w bajkach o pięknych królewnach zamkniętych w wysokich wieżach, które zły smok strzeże - jakby nie mógł wziąć sobie wolnego ;) - a rycerze chcą zdobyć serce królewny (i nie tylko to...) i walczą na śmierć i życie.
Magia historii pozwala zasypiać dzieciom na całym świecie - piękne nieprawdaż...
W makrofotografii jest także magia - pozwala dojrzeć cudowny świat faktur, tego co niewidoczne gołym okiem lub z lenistwa.
I nie ważne czy to kałuża, pot na skroni, żywe organizmy - wszystko jest magią codzienności - czy ją dostrzeżemy zależy od nas.

ogień - woda, wiatr - cisza, susza - ulewa

Tak jak w codziennym życiu, różnice występują wszędzie. Jednakże, by je dojrzeć należy patrzeć dokładnie i widzieć to co powinniśmy.
Podobnie jest ze sztuką fotografowania...
Jak mawia "dobry duch" - rożnie są wtedy, gdy pracujesz więcej więcej i jeszcze więcej - dopiero wtedy można powiedzieć, że zmiana jest zauważalna jak zmiany pogody, pory roku, czy humor człowieka :)

wtorek, 7 kwietnia 2009

vanitas vanitatum et omnia vanitas

Rozmowy z "dobrym duchem" przypominały rozmowę w stylu "Kali ukraść krowę dobrze - Kalemu ukraść krowę źle" :)
On mówił mi o jakiś przysłonach, czasie naświetlania, sypał z rękawa słownictwem, które dla mnie było "zaklęciami, które tylko wybrani są wstanie zrozumieć".
Moje pierwsze "focenie" było nieudolne i wyglądało tak



Jak widać "Wysoka Izbo" - szału nie ma - wyrok - skazany na banicję :)

Ale nie ma jak samozaparcie i męczenie "małpy" - biedny "dobry duch" - te ciągłe pytania "a dlaczego to tak a to tak" - jak w szkole ;)

zaczęło się...

21:37 - godzina dla mnie bardzo osobista, ze względu na pewne wydarzenia, które zaistniały w moim życiu, jak i z powodu rozpoczęcia pisania mego pierwszego posta.
Rozmowy z "dobrym duchem", na nowo rozbudziły we mnie chęć zaistnienia nie tylko w moim świecie, ale i szanse na pokazanie siebie poprzez obraz.
Rozpoczynam podróż pełną przeszkód i trudnych chwil. Czy będzie ona owocna, czy cel zostanie osiągnięty - jak mawiali starożytni rzymianie - we will see ;)

Każda historia zaczyna się od słów "za siedmioma lasami, za siedmioma górami...", ja tylko dodam, że moja jest powiązana z aparatem "małpką" (aparat cyfrowy dla zwykłego użytkownika). Moja tablica do ćwiczeń kunsztu to "Fujifilm FinePix S7000".

Oto on